piątek, 23 marca 2012

Match no. 1

Tak, tak.
Po wczorajszym marudzeniu i dołku emocjonalnym doczekałam się dziś pierwszej rodzinki na room'ie. Niestety, nie czuję, żebym do niej pasowała, więc od razu napisałam uprzejmego maila, że bardzo mi przykro, ale muszę odmówić. Możecie myśleć, że jestem głupia, bo od razu odrzuciłam, ale po prostu czuję, że to nie to i bezsensu, żebym marnowała czyiś czas a później świeciła oczami, że jednak nie.

Krótka charakterystyka:
- samotna mama
- 5-cio miesięczny chłopiec
- Seattle
- brak tv, jednak jest internet
- nieregularny tryb pracy (czasem 5 dni w tyg. czasem 2 - zawsze po 12 h)
- jeśli są to dwa dni to jest to sobota i niedziela
- po przeczytaniu widać silną więź między mamą a synkiem (powiedziano jej że nigdy nie zajdzie w ciążę, więc dzieciaczek jest cudem :) )
- mały jest ślicznym słodkim przystojnym niemowlakiem

Może jestem zbyt wybredna, ale po przeczytaniu wszystkiego co o nich napisała odniosłam wrażenie, że czułabym sie troszkę jak intruz. Mama pisze, ze chce spędzać z małym każdą chwilę i potrzebuje, żeby ktoś zajął się małym tylko jak będzie w pracy. W dodatku wspomina, że jest "clean freak". Oczywiście pisze, że chce by AuPair czuła się swobodnie, ale jakoś tak już sie nie czuję. Poza tym nie ma ani słowa o aucie jest tylko wstawka, że jest dużo autobusów.
Może przesadzam, ale SEATTLE ? Nieeee, mokro, zimno, niefajnie. 
Siedziałabym cały czas w domu, bo nie chciałoby mi się dupki ruszyć. No i jeszcze fakt, że znalazłam tylko jedną AuPair a najbliżej później są dziewczyny z SF.
Moze gdyby to było cieplejsze miejsce to bym się zastanowiła, ale Seattle mnie całkowicie zniechęciło.

Więc właśnie zakończył się mój match (ledwo się zaczął). Jednak dodał mi on otuchy i troszkę podniósł skrzydła. Teraz czekam na następne rodzinki :) I już przestaję narzekać !
Jestem pozytywna !

sobota, 17 marca 2012

Going crazy with happiness!

Tak więc...
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 
Zostałam zaakceptowana przez AuPairCare!!!!!
Moja ekscytacja nie ma granic, ale spróbuję ją ogarnąć na tyle, żeby wszystko jakoś opowiedzieć :D hihi
Od początku...
Wczoraj, jadąc sobie spokojnie autkiem zadzwonił mój jakże super świetny telefon (niedługo świgne nim ze złości przez okno). Przekonana, że na pewno mamuśka dzwoni, by dowiedzieć się, o której dojadę do domciu, odrzuciłam połączenie nawet nie patrząc na wyświetlacz. 
No i proszę ! Zatrzymałam się na światłach, patrze na fon i... O ZGROZO !! Rozłączyłam połącznie z ju-es-ej !!
<debil> 
Skąd wiem? Początek +1 (czyli Stany) i dalej kierunkowy 415 (czyli California, a tam siedzibę ma APC).
Zrozpaczona śmigałam autkiem w zawrotnym tempie nach Czarnków, bo siedząc sama nie mogłam przestać myśleć. W głowie miałam (oczywiście) same czarne scenariusze :P A to przez to, że po zaakceptowaniu mnie w czwartek przez nasze drogie Gawo, Pani wystraszyła mnie tekstem "miejmy nadzieję, że z testem będzie wszystko okej"

TEST - chodzi o test psychometryczny, sprawdzający umiejętność panowania nad stresem, opanowania w opiece nad dziećmi itp. Trzeba go wypełnić przy zgłoszeniu się do biura.

Zastanawiało mnie jak coś może być nie tak?! Jestem zrównoważona psychicznie, więc wszystko będzie dobrze.
No ale, własnie... Zawsze jest niepewność. Mogę wspomnieć, że pewnej dziewczynie powiedzieli, że jest zbyt mało odporna na stres. Dlatego obawy nie były już takie malutkie, bo nigdy nic nie wiadomo.
Więc... jechałam zesrana autem myśląc, że chcą mnie poinformować, że "przykro nam, ale NIE!"
Caaaały wczorajszy wieczór się stresowałam :( A moja mamuśka, zawsze mająca rację: "Nie myśl o tym. Idź coś zjedz i jak się nie będziesz spodziewać to się odezwą"
No i BUM! Obudzona o 7 rano stwierdzam, że wszyscy jeszcze śpią to włącze kompa, poprzeglądam jakieś głupoty. Przy okazji wpadam na pomysł sprawdzenia maila i ... JEST !
"Dear Agnieszka:
Congratulations! Your application has been approved and is currently being reviewed by host families. AuPairCare au pairs typically match within 2 weeks of acceptance to the program."


I właśnie wróciliśmy do drugiego zdania tego posta :D
Dalej był wielki krzyk, bieg do mamy i wielka radość !!
Teraz oficjalnie rozpoczynam wybór rodzinki na mój caaaluśki rok w Stanach :)

Drogie Rodzinki - zgłaszać się do mnie ! :)

wtorek, 13 marca 2012

Standing in a dead spot

Chciałam się odezwać jak już otworzą mi room, ale gnębi mnie straszna niecierpliwość i muszę się nią podzielić! Ostatnio kogoś ciekawiło ile cały proces aplikacji trwa. Póki co mogę powiedzieć, że w czwartek - 8.03 - złożyłam mój całkowicie wypełniony room. Wczoraj wysłałam wszystkie dokumenty (referencje, umowy) pocztą i dziś już doszły do Gdyni. Czekam teraz na zaakcaptowanie mnie ze strony Gawo (co ma nastąpić góra 2 dni po otrzymaniu dokumentów) a później przez amerykańskie biuro - AuPairCare.
Nie mogę się już doczekać otwarcia roomu i rozpoczęcia wyboru rodzinki :) Co chwile jak debil odświeżam strone https://aupairroom.aupaircare.com/, chociaż wiem, że nic się jeszcze nie zmieniło :P Nie chce nikogo popędzać, ale HELLO! Ja tu CZEKAM! I moja idealna host family zapewne teeż! Wszystkie papierki są idealne, więc nie rozumiem dlaczego to tak dłuuuuuuuugo trwa ?!
No dobra... właściwie cztery dni... ale ja chce JUŻ !!!

Wiem, wiem... odbija mi. To lepiej idę spać :)

Na wypadek jeśli jesteś kimś kto tego jeszcze nie oglądał!