niedziela, 8 kwietnia 2012

It's a match !

Chciałam Wam o tym napisać jak już APC wszystko potwierdzi i zaakceptuje, ale będzie to trwało 7-10 dni i nie dam rady tyle wytrzymać ! :D
Jak już wiecie byłam zdecydowana na rodzinkę z Norfolk już od dawna. Właściwie to zaraz po pierwszej rozmowie na skypie wiedziałam, że to właśnie ich chcę ! Hostka bardzo nalegała na rozmowę na skype jeszcze zanim mąż wróci z Afganistanu, bo ma przyjechać na dniach, ale nie wiedzieli kiedy to dokładnie będzie. Domyślałam się, że chodzi o magiczne słowa "Do you want to match with our family?" i już nie mogłam się doczekać kiedy je usłyszę. Cieszę się, bo nie miałam ani chwili zwątpienia, więc jestem przekonana w stu procentach, że to idealna rodzinka dla mnie. 
Na skypie po raz pierwszy widziałam Gavina, który na powitanie słodziutko przesłał mi buziaka. Cały czas się uśmiechał, a po tym jak hostka zawołała Logan żeby przyszła się przywitać z Agą to mały od razu wypowiedział moje imię :) Wiem, że to takie pierdoły, ale nie macie pojęcia jaką mi to sprawiło radość! Dowiedziałam się też, że po raz pierwszy oglądali mój filmik i bardzo im się podobał. Logan najbardziej polubiła moment z tańcem, bo to jedno z zajęć, które bardzo lubi. Zaoferowałam, że będziemy mogły potańczyć razem :) 
Cieszę się też bardzo, bo hostka napisała mi później mail, że czekają mnie 3 miesiące podekscytowania ale też i nerwów i jakby co mogę w każdej chwili do nich napisać. Będziemy też jeszcze rozmawiać na skypie jak host dotrze do domu. A dziś dostałam zdjecia z ich wypadu na farmę, więc mogę ich trochę pooglądać i wiem też na bieżąco co tam u nich słychać. Stresowałam się trochę, że po dopasowaniu będzie cisza, ale widzę, że im zależy by mieć ze mną kontakt, więc już o nic nie muszę się martwić.

Moje poszukiwania zakończone ! Z wieeelkim sukcesem :D
Good luck - tym, którzy jeszcze szukają!

Match no. 3

Właściwie to wcale mnie on nie interesuje, ale dla potrzeb opisywania całego procesu związanego z Au pair przedstawię go.
- dziewczynka 1 roczek
Śliczna, brązowe duże oczka i pulchne policzki (takie pulpaski) :)
- host: Computer Software Developer
- hostka: Speech Language Pathologist
- obowiązki to wszystko co związane z dzieckiem (pieluszki, karmienie, zabawianie)
Godziny nie są podane. Dodatkowo czyszczenie zabawek małej a czasami trzeba być "pomocnicą mamy" tzn. zająć czymś dziewczynkę podczas gdy hostka będzie np. sprzątała.

I najlepsze na koniec:

- miejsce: CALIFORNIA, Santa Clara
Widzę jak w Waszych głowach pojawia się "OMG! California! #$%^&! AAA" :D
Ale powiem Wam, że mnie to już nie obchodzi :) Jestem zdecydowana na rodzinkę z Norfolk. Choć w pierwszym momencie zgłupiałam i byłam zła, że dopiero teraz się odezwali, kiedy już praktycznie podjęłam decyzję, to po chwili ochłonięcia wszystko przeszło. Patrzę na nich i wydają się być w porządku, ale to po prostu nie to. Uczucie, które sprawia, że czujemy się z daną rodzinką idealnie zanim jeszcze u niej zamieszkamy dzieje się tylko raz :)

sobota, 7 kwietnia 2012

From my private life

Żeby nie skupiać się jedynie na aupairowskim życiu postanowiłam napisać coś dotyczącego mnie osobiście.
Lubię jeść ! :D
Ci, którzy mnie znają mieli okazję nie raz się o tym przekonać. Nie wybrzydzam i jem raczej wszystko, ale wszyscy dobrze wiedzą, że najbardziej na świecie uwielbiam...
naleśniki!
Mogłabym jeść codziennie tonami i nigdy by mi się nie znudziły. Najlepsze oczywiście są na słodko, ale nie pogardzę takimi w stylu meksykańskim. Z racji tego, że mamy święta i wczoraj był post trzeba było wymyślić jakiś skromny obiadek, więc najpierw pobawiłam się w mistrza kuchni a później w fotografa, żeby uwiecznić moje małe dzieło.
Zazwyczaj naleśnik ląduje na zwykłym talerzu bez dekoracji, ale tak mnie wena twórcza rozpierała, że musiałam zaszaleć :) Pokombinowałam trochę i stworzyłam właśnie to co widzicie powyżej :)

Jestem dziwnym typem osoby. Ogólnie ciężko mnie jakoś określić, ale najważniejsze to to, że nie podążam za szarym tłumem i staram się z całych sił nie popaść w codzienną rutynę. Część mojej rodziny myśli pewnie, że niedługo mi to przejdzie, że to tylko takie młodzieńcze podejście do życia. To wcale nie tak. Lubię obserwować ludzi (nie, nie jestem psychopatą ;)) i często dostrzegam to czego inni nie zauważają. Prawie całe nasze społeczeństwo ciągle do czegoś dąży. Do najlepszych ocen, zadowolenia rodziców, dostania się na studia, zdobycia dobrej pracy itd. I tak naprawdę co z tego mamy? W końcu każdy z nas to otrzymuje i spędzamy całe życie dzień w dzień wracając o 15 do domu, jedząc zwykły codzienny obiad, marudząc, że pogoda mogłaby być lepsza, kładąc się spać i na następny dzień jest to samo. Okej, może wyjedziemy na wakacje do Chorwacji i pochwalimy się super fotami, ale tak naprawdę co z życia mamy? Co opowiemy naszym wnukom? Co będziemy na stare lata wspominać? Nie wiem kiedy dokładnie to się stało, ale pewnego dnia doszłam do wniosku, że moje życie nie będzie tak wyglądać. Że z całych sił będę starać się być wyjątkowa i że pokażę wszystkim, że chcieć to naprawdę móc. I mam nadzieję, że nigdy mi to nie przejdzie. Wyjazd do USA to jedno z moich marzeń, ale nie zamierzam na tym poprzestać. To dopiero początek mojego własnego planu na życie. Nie chcę, żebyście myśleli, że wszystkich innych krytykuję. Każdy planuje sobie życie tak, by być szczęśliwym a studia i praca mi tego szczęścia nie dadzą. Nie mówię też, że nigdy nie zamierzam zdobyć wykształcenia ani pracy, wiem tylko, że dla mnie to będą przystanki a nie plan na całe życie. Póki co mam jeszcze dużo czasu by z niego korzystać i nie chcę tego zmarnować. Studia nigdy nie uciekną a dopóki będę miała możliwość sprawiania by moje życie było wyjątkowe zamierzam się tego trzymać. To taka mała dygresja about me.
Właściwie to nie pytajcie mnie dlaczego to napisałam. Jakoś tak odczułam taką potrzebę :) Pamiętajcie, że życie można sobie urozmaicić w różny sposób. I jednym z nich może być gotowanie codziennie czegoś innego (o czym tak naprawdę zamierzałam napisać). Mnie samej średnio to dotąd wychodziło, ale zamierzam to zmienić. Chciałabym spróbować dań z różnych zakątków świata, nie tylko gotując, ale także odwiedzając ciekawe miejsca. Muszę przyznać, że do tego akurat zmotywował mnie na pewno dobrze Wam znany blog Uli :) Jestem dopiero na etapie czytania jej postów z 2010 roku, ale już uważam, że ta dziewczyna powinna być wzorem dla wielu osób niewierzących, że coś jest możliwe.
Muszę szybko opublikować to co napisałam, bo zaczynam się zastanawiać czy nie przegięłam z tą dygresją... :)

środa, 4 kwietnia 2012

Match no. 2

Wasza niecierpliwość zmotywowała mnie do napisania :D
Opisuję rodzinkę:
- dziewczynka - Logan 7 lat i chłopiec - Gavin roczek
Dla mnie idealnie. Różnica wieku mi pasuje, bo lubie zajmować się maluchami a dziewczynka jest już samodzielna, więc wiem, że dałabym sobie radę.
- od roku Host Mom mieszka sama, bo Host Dad jest w Afganistanie
Mają cały czas kontakt. Rozmawiają ze sobą przez skype, piszą maile. Host ma wrócić w sierpniu.
- Hostka - Family Nurse Practitioner, Host - Public Affairs Officer
- obecnie mają AuPair, która jest ich pierwszą; polka
Po moim przyjeździe zostałaby jeszcze troche, żeby mnie we wszystko wprowadzić.
- jak już wspominałam do rodziny nalezy też kot imieniem Sydney :)
- working hours: 6-16
Około 9 godzin dziennie od pon do pt. Obowiązki to przygotowanie śniadania małej, zaprowadzenie do szkoły, odebranie, mile widziana pomoc przy zadaniach domowych. Z maluchem cały dzień, czyli karmienie, zabawy, usypianie. Z rzeczy oczywistych to utrzymywanie porządku u siebie, sprzątanie po zabawie i po posiłkach.
- starają się prowadzić zdrowy tryb życia
Zwracają uwagę na jedzenie, ale nie tak, że wszystko eko. Chodzi właściwie o normalne jedzenie, nie same fast foody. Logan lubi jeść, więc nie chcą by jadła same niezdrowe rzeczy. Jak dla mnie to super, bo lubie gotować i nie chce też wrócić gruba jak beczka :P
- Norfolk, Virginia

Wyświetl większą mapę
Choć to nie California ani Floryda to jednak lokalizacja bardzo mi się podoba. Blisko morza i cudownych plaż w Virginia Beach (30 min). Trzy godziny do Waszyngtonu. Nie interesowało mnie wschodnie wybrzeże, ale teraz stwierdzam, że fajnie będzie pozwiedzać wszystko dokładnie a po roku polecieć na zachodnie wybrzeże i wracając przejechać całe Stany.

Mam nadzieję, że zaspokoiłam waszą ciekawość :)
Ogólnie rodzinka bardzo mi się podoba i dzisiaj dostałam maila od Hostki jeszcze raz w skrócie ze wszystkim o czym mi mówiła przez skype. Jeśli będę chciała to mamy się umówić znowu.
We'll see how things go... być może wyląduję w Norfokl :)

wtorek, 3 kwietnia 2012

An unexpected twist in the plot

Wszystkie rozmyślania o zmianie biura zakończone !
Mam match nr. 2! Wczoraj w południe odruchowo wchodzę na mail i ... JEST ! 
Another Family is Interested in You!
I od razu był mail od hostki o rozmowie na skypie. Przeczytałam wszystko co o sobie napisali, obejrzałam zdjęcia i pełna podekscytowania od razu odpisałam, że mi pasuje. Zaproponowała 22:00 naszego czasu. Dodam tylko, że myślałam, że mówi o wtorku, bo w mailu było "jutro". Na szczęście po tym jak odpisała, że cieszy się, że porozmawiamy i życzy miłej reszty dnia zorientowałam się, że chodzi o wczoraj czyli poniedziałek! A prawie dałabym plamy na samym początku!
Opiszę rodzinkę i to czego się dowiedziałam później. A póki co powiem tylko, że jestem nią zachwycona! Z tego co mi się wydaje to też zrobilam dobre wrażenie, więc jeśli wszystko pójdzie dalej dobrze to będę na nich zdecydowana :)
Po krótce o skypie:
Lody zostały przełamane na samym początku, właściwie dzięki kociakowi imieniem Sydney. Zwierzątka są takie pomocne :) Przez następne 40 min czułam się bardzo swobodnie. Nie musialam zastanawiać się czy to co chce powiedzieć jest odpowiednie. Po prostu mówilam co myślę, nawet głupoty :P Hostka ma poczucie humoru, jest wyluzowana i widać, że ma bardzo dobre relacje z obecną aupairką. Pierwsze wrażenie jest dla mnie najważniejsze a ono w tym wypadku wyglądało tak, że najchętniej od razu bym tam poleciała ! Na koniec podziękowałyśmy sobie za rozmowe i umówiłyśmy się, że jak już "prześpię się" z tymi wszystkimi informacjami to odezwę się na mail. Hostka powiedziała, że według biura musimy przeprowadzić dwie rozmowy, więc jakbym miala jakieś pytania to mam pisać i jak będzie mi pasowało wszystko to umówimy się znowu. Strasznie się cieszę, bo to oznacza, że dobrze poszło.
Z takich osobistych spraw mogę powiedzieć, że bardzo się cieszę, że przypadkiem wyszło tak, że my love byl ze mną podczas interview. Oczywiście niewidoczny dla nikogo i choć całkowicie skupiłam się na skypie to jednak jego obecność pomogła :)
To tyle póki co ! Resztę napiszę następnym razem :)

niedziela, 1 kwietnia 2012

Dead silence

Cisza jak makiem zasiał...
Od ostatniego matcha nikt się nie pojawił. Zero zainteresowanych Host Families. Mam wrażenie, że ogólnie w APC jakiś zastój się zrobił. Z tego co piszecie to nie tylko u mnie nic się nie dzieje, dlatego zastanawiam się czy nie aplikować do IE. W końcu to zawsze zwiększa szanse. Tylko, że raczej o matchach w IE też za dużo nie słychać. I właśnie zaczęłam myśleć nad zgłoszeniem się do innej agencji. Na razie to tylko pomysł, ale jeśli w najbliższym czasie nikt się nie pojawi to będę musiała coś zrobić, bo zanudza mnie już to czekanie. Przedwczoraj minęła mi "studniówka" do planowanego wyjazdu a tu zero postępu. Stoję w miejscu i zaczynam się martwić czy w ogóle uda mi się wyjechać wtedy kiedy chce. I wiem, wiem. Cierpliwość przede wszystkim, ale jednak nie zaszkodzi sobie jakoś pomóc. Tym bardziej, że zależy mi na znalezieniu idealnej rodzinki i nie wybiorę kogoś tylko po to by wyjechać do Stanów. Kurcze, założyłam sobie, że przede przebierać i wybierać aż znajde a tu nic. Tak więc może w święta zepnę dupkę i zacznę znów wypełniać papierki. Jakby co na pewno o tym napiszę :)

A tymczasem stwierdziłam, że wstawię fotencje z moimi ukochanymi maluchami. Miłego oglądania :)

Moje małe przedszkolaki


Śpiący słodki Krzysiu

Kacper i Filip - braciszkowie :)
 I tu mała anegdotka. Kapi należy do dzieci szalonych, od urodzenia utalentowanych aktorsko, troszkę łobuzerskich ale rozbrajających swoim urokiem.
Dowód:
Mój brat "biorąc prysznic" polewa kabinę, tańczy kręcąc dupką i śpiewa "HD Funpack" xD hihi
Widok bezcenny :)
W wersji Aga - mała Babysitter :) A ten mały śpioch to trzeci bracioszek - Gabryś.

Moje słoneczko Pola :)
Co wprawia Polę w śmiech? Zasłanianie jej telewizora tak, że co chwilę musi się wychylać :D

I na koniec...
AAAM !!

Smaczego ! :)