sobota, 15 września 2012

Seaworld

Drugim parkiem rozrywki, który odwiedziliśmy był Sea World. Oprócz show ze zwierzętami i aquariów znajdują się tam rollercostery, karuzele i inne atrakcje. Jako pierwsze wybraliśmy karmienie delfinów, w których Logan, oczywiście, jest zakochana. Jak dla mnie było ciekawe, ale nie jakoś specjalnie zachwycająco.


Rollercostery to to co zrobiło na mnie wrażenie! Było to moje pierwsze starcie z takimi prawdziwymi, amerykańskimi, więc kiedy już usiadłam z Brianem czekając na start, byłam przerażona :D
Tylko taka początkowa panika...
To znaczy, oczywiście później też się mega bałam, ale to już było w pozytywnym sensie. Wydawało mi się, że najgorzej będzie wisieć do góry nogami, jednak najbardziej przerażające było spadanie w dół. O Boże, ta niemoc i uczucie, że zaraz się roztrzaskamy... darłam się jak głupia!
... do połowy spadania, kiedy to brakowało mi tchu :P
W każdym razie przeżyłam! I całkowicie mnie to wciągnęło!
Ja chce jeszcze raaaaz !! 

Podziwiam Logan, która był zachwycona
zlotem w dół wypełniony wodą.

Choć nasza ośmiolatka należy do odważnych, myślę, że dobrze, że nie była wystarczająco wysoka, żeby pojeździć na poniższych dwóch :)

Kraken. No puking allowed!

Manta. Na tym akurat cały czas wisiało się
do góry  nogami  :)

Rock stars ! :D

Jakieś wielkie stwory. 
Nie pamiętam co to było, ale były ogromne!




W "Szczękach". Tum-tum tum-tum...

Z lwem morskim.


No i moja piękna opalenizna na koniec dnia :)

środa, 12 września 2012

Disney World

Disney World w Orlando, FL składa się z czterech parków: 
Magic Kingdom, Epcot, Animal Kingdom i Hollywood Studios. 
Nasze wakacje trwały niecałe 4 dni, więc musieliśmy wybrać jeden, gdyż czekał nas jeszcze Sea World. Zdecydowaliśmy się na Magic Kingdom i spędziliśmy tam całą sobotę. Oczywiście, nie udało nam się skorzystać z każdej atrakcji, jednak jak na ilość ludzi i ogrom parku, większość zaliczyliśmy.
Po przekroczeniu bramy trzeba było przebrnąć przez Main Street, która była otoczona restauracyjkami, piekarniami i sklepikami.

Disney'owskie słodkości

Król lew! Miłość mojego dzieciństwa. Będę mieć taki w swoim domu!

Smaczna jaszczurka ?
Pierwszą przejażdżkę zaliczyliśmy na Space Mountain - zabudowanym rollercosterze. Logan nie była zbytnio zachwycona jazdą czemu się wcale nie dziwnie, bo jazda w ciemności nie wiedząc co będzie następne, była dosyć straszna.

Drugim był Tomorrowland Speedway - jazda samochodzikiem wyścigowym.


Z prowadzeniem auta nie miało to nic wspólnego więc nie pozostawało nic innego jak śmiać się z samej siebie :)


Kolejny był Barnstormer - mały rollercoster, tym razem już na zewnątrz.
Dalej Splash mountain - zjazd z górki w wodę.
I Haunted Mansion - nawiedzony domek, który podobał mi się najbardziej. Poziom multimedialny - możliwość zobaczenia "prawdziwego ducha" (nie takiego z prześcieradła :D) mnie zachwycił. Najstraszniejsze były twarze lokajów, nie mogłam przestać się śmiać jak obok nich przechodziliśmy na początku! I muszę jeszcze dodać, że w środku byłam ja, Lina i nasz dzielny Gavin. Prawie dwulatek nawet przez chwilę nie wyglądał na wystraszonego :) Zdjęć w środku niestety nie mam gdyż było za ciemno :(


Przyciskając się do kraty, by oświetlić twarz,
żeby Lina mogła zrobić zdjęcie :D

Oprócz powyższych zaliczyliśmy jeszcze z cztery karuzele, co by najmniejszy tez miał frajdę.
No i kilka innych zdjęć pstryknięty podczas spacerku pomiędzy atrakcjami:

Kara za bycie złą au pair?


Marzenie każdej małej dziewczynki

Szkoda, że nie mam zdjęcia ze śniadania z miną
Briana pt: "Gdzie Ty to wszystko mieścisz?!"

"Pani fotograf"

środa, 5 września 2012

Florida

Dzięki kochanej host rodzince miałam, w ciągu mojego drugiego miesiąca tutaj, okazję odwiedzić kolejny stan - Florydę. Nasza weekendowa wycieczka kręciła się w okół Disneylandu i Seaworld w Orlando. Mega się cieszę, że pojechałam, choć może nie jest to najlepszy sposób na zwiedzanie miejsc. Wylecieliśmy o 5.45. Spałam tylko godzinę, bo nie mogłam się zabrać za pakowanie i w międzyczasie gadałam z paroma osobami. W samolocie też się za bardzo nie wyspałam, bo mieliśmy przesiadkę w Atlancie i każdy z lotów trwał jakieś 1,5 godziny.

Norfolk nocą <3

Czekając na drugi samolot.

Na lotnisku w Atlancie mają podziemne metro,
które przewozi ludzi między terminalami.

Mój kochany bagażowy!


Zatrzymaliśmy się w hotelu Schades of Green, który znajduje się na terenie Walt Disney World. 

Widok z naszego pokoju był na ogromne pole golfowe.

Na dziś to tyle. Więcej następnym razem :)