czwartek, 9 sierpnia 2012

Au pair meeting - Beach Day


Niecałe dwa tygodnie temu byłam na spotkaniu au pair'ek z mojej okolicy. Tym razem odbyło się ono na plaży. Przypadkowo zostałam wkopana przez my Area Director w bycie kierowcą, więc wraz z Jessicą i Lisą wyruszyłyśmy moim autkiem do Sandbrigde, które znajduję się jakąś godzinę drogi od Norfolk. 


Droga w tamtą stronę poszła wręcz wyśmienicie jak na nasze oczekiwania. Dotarłyśmy punktualnie, czego nie można powiedzieć o reszcie i "przewodniczącej" tegoż spotkania. Nie mając zbytnio wyjścia leżakowałyśmy sobie w trójkę przez godzinę po czym pojawiła się Area Director i reszta dziewczyn. Nasza grupa zawiera w sobie au pairki z Norfolk, Virginia Beach, Hampton, Chesapeake, Williamsburg, Suffolk i Portsmouth pochodzące z Brazylii, Kolumbii, Meksyku, Płd Afryki, Tajlandii, Danii, Niemiec i Polski (!)
Oczywiście z Polski skromnie - tylko ja :) 


Obecnie jest nas 16 w USA a w najbliższym czasie pojawią się jeszcze 4. Na spotkaniu frekwencja niestety nie była stu-procentowa, więc nie miałam okazji poznać wszystkich. Osobowości dziewczyn są różne, więc raczej nie ma problemu, by znaleźć kogoś, z kim można by spędzić czas, jednak nie wydaje mi się żebym potrzebowała więcej takich spotkań. Może jedynie po to, by poznać "świeżynki" :) W każdym razie, dzień spędziłyśmy w sympatycznej atmosferze, korzystając z przypiekającego słonka i cieplutkiej morskiej wody. Jedyne co będę źle wspominać z całego dnia na plaży to piasek, który palił - naprawdę PALIŁ! - stopy. 

A otóż i ja razem z Anniką i Jessicą.

Co by nie zanudzać...
Wsiadając do auta ostrzegłam Lisę (którą dopiero tego dnia razem z Jessicą poznałyśmy), że nie znam drogi i  możemy zabłądzić, więc czeka nas przygoda!
Słowo się rzekło.
Wracając, mój telefon nie wytrzymał natężenia promieni słonecznych i całkowicie się rozładował. Ładowarka samochodowa przestawała działać jak tylko włączałyśmy nawigację i jedyne co nas prowadziło to wskazówki z Google Maps wydrukowane wcześniej dla mnie przez Linę. Nie martwiąc się zbyt wiele ruszyłyśmy w drogę powrotną. W końcu już raz nią tego dnia jechałyśmy, więc nie powinno być źle. Zgodnie z zapamiętaną trasą wjechałyśmy na drogę o pięknej nazwie - Princess Anne i tak też nią dążyłyśmy zrelaksowane, czekając na znajomy skręt. Jadąc tak i rozmyślając stwierdziłyśmy, że droga wydaje się jakaś dłuższa kiedy się nią wraca, i jak się kilka minut później okazało był to bardzo spostrzegawczy fakt. Nie musiałyśmy długo czekać na potwierdzenie naszych słów czym był znak...
WELCOME IN NORTH CAROLINA !
Tak, tak! Dojechałyśmy do innego stanu! :D Yooohooo! Nadal w to nie wierze! Najśmieszniejsze było to, że wcześniej rozmawiałyśmy o tym, że trzeba by zwiedzić wszystkie stany w okolicy. I tak oto nam się udało! Postawiłyśmy stopę w Karolinie Północnej :) I oczywiście mamy dowód:

Zdjęcie pt. "Ja i pole kukurydzy w KAROLINIE PÓŁNOCNEJ" :D

4 komentarze:

  1. Widzę, że wspaniale spędzasz czas! ;3
    Jesteś bardzo ładna! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to komplement, ale dzięki :) Możesz być pewna, że spożywam ogromne ilości jedzenia! Ma się tą szybką przemianę materii :D

      Usuń