poniedziałek, 5 listopada 2012

Hurricane Sandy

Obwieszczam oficjalnie, że przetrwałam!
Woohoo!
Przez media wszyscy moi znajomi i rodzina wyobrażali sobie najgorsze. Dziękuję za troskę! ;* Jednak całkowicie nie było się o co martwić. W naszej okolicy huragan przeszedł spokojnie i jedynym problemem były zalane ulice, co swoją drogą zdarza się przy każdej większej ulewie. Tak więc lało i wiało przez 3 dni jednak już we wtorek wszystko wróciło z dnia na dzień do normy.  Prąd mieliśmy, woda była, jedzenia tyle, że przetrwalibyśmy z miesiąc. Najgorsza w tym wszystkim była jedynie nuda. Nigdzie nie było możliwości dojazdu, więc wszystko było pozamykane. W sobotę Frauke (au pair z Niemiec) udało się jeszcze dojechać do mojego domu, więc choć w małej części udało się ten huraganowy weekend ciekawiej spędzić. Przez całą niedzielę i poniedziałek siedzieliśmy z moją rodzinką w  domu, nuda wychodziła nam uszami. Nasze zajęcia można było ograniczyć do oglądania TV, jedzenia (swoją drogą nieźle opróżniliśmy lodówkę przez ten czas) i wychodzenia na spacer.
Tak, wychodzenia.
Tak, na spacer.
Tak, na zewnątrz.
Mała ciekawostka z USA:
Kiedy najwięcej ludzi wychodzi z domu na spacer ?
TAK ! Podczas huraganu!
Nawet jedni spasieni sąsiedzi, których nigdy nie widzę poza werandą, zdecydowali się ruszyć. Wszyscy byli tak ciekawi jak bardzo zalało okolicę.
Dla nas frajdą było wyjście z domu a Gavin mógł się w końcu cały taplać w kałużach. Bez najmniejszego słowa zakazu.

 Krótko mówiąc nie taki huragan straszny jak go malują, choć oczywiście nie wszyscy mieli tyle szczęścia.

11 komentarzy:

  1. Cieszę się, że wszystko ok i że mieliście z tego całego huraganu dużą frajdę! :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba musicie tam ciepło mieć, ja za Chiny nie wyszłabym teraz w japonkach! nigdzie! :D to dobrze wiedzieć, że wszystko dobrze i nic Wam nie jest :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie wyczyściłam przed huragan wszystkie buty a i tak by przemokły, więc japonki były najlepszą opcją :D

      Usuń
  3. Mam parę pytań odnośnie dotyczących au pair, i mam wielką prośbe do blogerki, czy mogłabyś podać mi twój adres email?
    Byłabym wdzięczna.

    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. agucha.cza@gmail.com
      Służę pomocą :))

      Usuń
    2. Czy dostałaś moją wiadomość?
      Jeżeli tak, to gdybyś miała chwilę czasu byłabym wdzięczna za odpowiedź.
      Często jest tak ,że wiadomości zapisują się w SPAM ,a nawet nie wiemy, więc wolę napisać.

      Anita ;-)

      Usuń
    3. Aha, i jeszcze jedno. Mój email to anita.switala@op.pl ,tamten musiałam niestety usunąć.

      Usuń
  4. http://jestemaupair.blogspot.com/ Ta strona ma cel uporządkowania blogów prowadzonych przez au pair. Chcę aby znalazła się tam większość, a każdy miał dobry dostęp i mógł dotrzeć nawet do blogów których nigdy nie widział. Przepraszam za spam i zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz dodać mojego bloga :)
      PS. Google pokazało mi, że Twój mail nie istnieje :P

      Usuń
  5. Haha ha rozśmieszyłaś mnie tym tytułem i pierwszym zdjęciem :P Widzę, jak tak przeglądam Twój blog, że świetnie dogadujesz się z dzieciakami i zdecydowanie nadajecie na tych samych falach :) Miło się ogląda Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń