poniedziałek, 27 sierpnia 2012

A.W. Shucks

Pewnego dnia moja Host-Family zabrała mnie do tegoż właśnie baru z morskim jedzeniem.


Choć miejsce może nie wygląda na zachęcające, należy do wartych odwiedzenia. Będąc tutaj już prawie przez dwa miesiące przekonuję się coraz częściej, że zazwyczaj restauracje/bary/sklepy, do których zapewne byśmy nie weszli, ukrywają w sobie niedrogie, lecz pyszne, zdrowe i wyjątkowe rzeczy. A.W. Shucks jest chętnie odwiedzanym miejscem i ja zapewne jeszcze nie raz się tam pojawię.

Tamtego dnia nadeszło moje pierwsze starcie ze słynnymi i uważanymi za przysmak -ostrygami. 


Moje wrażenia: 
Nie wiem co Ci wszyscy ludzie w nich widzą. 
Może i pierwszy moment "kosztowania" nie był taki zły, ale sekundę później czułam jakbym żuła ślimaka. Bleee!


Na szczęście ostrygi nie były daniem zamówionym przeze mnie. Z menu wybrałam scallops, czyli przegrzebki. serwowane z hush puppies. Przegrzebki to małże (te z ładnymi muszlami) a hush puppies to kulki zrobione z chleba kukurydzianego.


Spróbowałam też krabowego burgera od Briana i to właśnie on zdobył moje uznanie. Małże nie były złe, ale po chwili stawały się mdłe. Podsumowując, fanką frutti di mare raczej nie jestem, jednak ciekawie spróbować coś innego.

2 komentarze:

  1. Nie lubię sea food c: Nie mogę się przekonać. Natomiast nie mogłam niczego tu przeczytać przez tą nieczytelną czcionkę ):

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja babcia czyta bloga i nie ma problemu. Nie chcesz, nie czytaj ;)

      Usuń