Zaraz po Muzeum Sztuki Współczesnej nadszedł czas na Millennium Park ...
![]() |
Jay Pritzker Pavilion, gdzie latem odbywają się otwarte koncerty orkiestry symfonicznej. |
![]() |
Szkoda, że zima, bo posiedziałoby się na trawie wsłuchując się w muzykę niecodzienną i nieradiową. |
oraz na popularną na całym świecie ... FASOLKĘ !
Niestety, jak póki co wszystkie popularne punkty turystyczne, również Cloud Gate mnie rozczarowało. Zamiast sporej otwartej przestrzeni, które wyobrażałam sobie patrząc na odbicie, ujrzałam kawałek okrągłego metalu wciśniętniętego pomiędzy wielkimi biurowcami.
I urok zgasł.
Ale przynajmniej mogłam pobawić się trochę fotografią.
![]() |
Pozdrowienia z Chicago |
Drugim muzeum, które odwiedziłam był Institute of Art. Zasoby tegoż muzeum są przeogromne, co niestety niesie ze sobą również negatywne skutki. W ciągu niecałych trzech godzin nie zdążyłam wszystkiego na spokojnie obejrzeć i niestety powodem nie był jedynie brak czasu ale także znudzenie. Po godzinie wszystko wyglądało już tak samo, głowa bolała i nie miałam najmniejszej ochoty zatrzymywać się i rozmyślać, nawet przy dziełach Van Gogha czy Moneta, do których niestety dotarłam na samym końcu. Jednakże polecam się wybrać, gdyż miejsce na odchamienie, zatrzymanie i wyciszenie jest to idealne. A i ujrzenie dzieł słynnych artystów na żywo daje odmienne odczucia niż szybkie spojrzenie na wydrukowaną kopię.
![]() |
Ten słynny obraz kojarzymy, prawda? |
Po skończeniu zwiedzania zostało na liście jedynie zjedzenie słynnej chicagowskiej deep dish pizza czego niestety nie udało mi się zrealizować. Wraz z dwoma innymi polskimi au pairkami - Pauliną i Kornelią, z którymi umówiłam się na kolację, musiałyśmy nacieszyć się zwykłą pizzą w jakimś tam niewyróżniającym się miejscu niezbyt wartym polecenia.
![]() |
"L". Metro, którego większość znajduje się nad ziemią. |
Trip zakończyłam zawiedziona, jednak pozytywnie zmęczona, wracając do Milwaukee marząc o łóżku. Pierwszą wycieczkę całkowicie na własną rękę uznaję na zaliczoną. Znacząca większość punktów "to see" została odznaczona a i kolejny stan odhaczony. Jak widać Chicago nie należy do miast dla mnie interesujących jednak dla większości na pewno warto byłoby się tam wybrać, chociażby po to, by przekonać się o wszystkim na własne oczy. Zawsze jest to nowe miejsce, nowy stan, więc ani trochę czasu tam spędzonego nie żałuję. Od teraz jednak nastawiam się na zapierającą dech naturę a jak ona nie zrobi na mnie wrażenia to chyba poddam się z próbami odnalezienia uroku w USA.
Zapraszam do San Francisco, myślę, że mogłabyś je polubić, skoro nie odnajdujesz się w takich metropoliach z wieżowcami :)
OdpowiedzUsuńUważaj, bo skorzystam z oferty :) Przydałby mi się właśnie jakiś wyjazd.
UsuńAga,
OdpowiedzUsuńcieszę się, że udało mi się Cie spotkać. Do zobaczenia :)
Dzięki :) Też miło było poznać.
Usuń