piątek, 14 grudnia 2012

Shooting the gun

Większe łuski po 9mm i mniejsze po dwudziestce dwójce.
Któregoś dnia wspomniałam, że jedną z rzeczy, których nigdy nie próbowałam a chcę w życiu zrobić jest strzelanie z pistoletu. Brian podłapał pomysł i zabrał mnie niedawnego niedzielnego popołudnia na strzelnicę. Wręczono mi piękną dwudziestkę dwójkę, naboje, okulary i ochraniacze na uszy i postawiono na tor nr. 2. Host powiesił pierwszą z tarczy celowniczy, wyjaśnił obsługę pistoletu i zaczęła się moja przygoda...
Lara Croft.

Otrzymałam wyrazy uznania od członka Navy, co mnie oczywiście podbudowało. Później miałam nawet okazję spróbować strzału z 9 mm, który jest pistoletem najczęściej używanym do ćwiczenia dla wojska. Cięższy do utrzymania i wycelowania dla mnie, a i oczywiście odrzut był większy. Wygodniejsza była zdecydowanie dwudziestka dwójka, którą od teraz mogę nazwać moim typem.


Sporo się tych nabojów uzbierało, więc naprawdę miałam okazję nacieszyć się strzelaniem. Druga tarcza wisiała już na samym końcu, więc dziury po wystrzałach były już bardziej rozrzucone, niemniej jednak wszystkie znajdowały się na kartce z czego jestem dumna. Ostatecznie stwierdzam, że urodziłam się by strzelać... jakkolwiek źle by to nie brzmiało ;)


1 komentarz: